Nowa Zelandia i wino – epizod IV: HUNTER`S WINES MARLBOROUGH
Nowozelandzkie winnice mają okazję jako pierwsze na świecie witać codziennie promienie wschodzącego słońca Pod względem szerokości geograficznej Nową Zelandię można porównać z południową Europą, ale klimat – zwłaszcza na północnym cyplu Wyspy Południowej – wskutek chłodu Pacyfiku odpowiada raczej temu, jaki panuje we Francji nad Loarą, a zatem regionowi, który dotąd wydawał wzorcowe Sauvignon Blanc. Nie powinno zatem dziwić to, że w regionie MARLBOROUGH wytwarza się dzisiaj ~90% cenionego na całym świecie nowozelandzkiego Sauvignon Blanc, tutaj zlokalizowanych jest też ponad 50% winnic tego kraju.
Nie zawsze tak było. Ponad trzydzieści lat temu w całej Nowej Zelandii znajdowało się ponad 6 tys. hektarów terenów z winoroślą. Dominującym szczepem był Muller Thurgau, a większość upraw przekładała się na słabe, stołowe wina. Wydajność plantacji była bardzo duża; winiarzom pozostawały nadwyżki niesprzedanego wina. I wtedy wkroczył do akcji rząd, który w 1986 roku ogłosił, że każdemu, kto wykarczuje ¼ swoich upraw wypłaci odszkodowanie. I stało się: zadziałały prawa rynku, nastąpił wzrost zainteresowania lepszymi jakościowo odmianami winorośli i czas obsadzania winnic szczepami Sauvignon Blanc, Chardonnay i Pinot Noir. Dzisiaj Nowa Zelandia sama określa się jako „światowa stolica szczepu Sauvignon Blanc”. Kraj nagle znalazł się w światowej pierwszej lidze wśród producentów win białych, również dzięki bardziej rygorystycznym niż w innych krajach przepisom, które od 2007 roku mówią, że jeśli na etykiecie znajduje się nazwa szczepu, rocznika, bądź regionu, wino musi zawierać co najmniej 85% winogron z tego źródła. Jeśli w winie znajduje się więcej niż jeden szczep, to wszystkie one muszą być wymienione na etykiecie w porządku malejącym, stosownie do zawartości.
Sauvignon blanc z Nowej Zelandii charakteryzuje się intensywnym aromatem zielonego pieprzu, agrestu i potu. Ten charakter określił niegdyś krytyk winiarski Oz Clarke stwierdzając, że tutejsze sauvignon blanc to „siki kota na krzak agrestu”. Szokujące? Ale jak smakuje
A teraz do rzeczy. Ekipa Klubu Wina odwiedziła winnicę Jane Hunter w najbardziej znanym regionie Wyspy Północnej, Marlborough (maor. Tauihu) z zamiarem skosztowania chluby tutejszych winiarzy: Offshoot Sauvignon Blanc.
Ten Sauvignon Blanc 2018 był butelkowany podczas fermentacji, aby stworzyć naturalnie gazowane wino musujące, znane jako Pétillant–naturel (pet nat). Wino naturalnie mętne, z osadami, zamykane metalowym kapslem (korek by nie wytrzymał). Musi być długo chłodzone przed otwarciem – przynajmniej przez 24 godziny, aby w czasie otwierania nie wybuchło. 11% alkoholu, kwasowość: 9,7 g / l – smaczne, miłe, przyjemne, idealne jako aperitif lub napój orzeźwiający. Wino godne polecenia.
Godne polecenia jest również to miejsce; Hunter’s to marzenie Ernie’go i Jane Hunter – niezależnych winiarzy, którzy umieli zawalczyć o swoje. Irlandczyk Ernie Hunter przybył do Nowej Zelandii w 1979 roku – wtedy Marlborough nie był nawet uważany za potencjalny region uprawy winorośli. Ziemia była głównie wykorzystywana do celów rolniczych: uprawiano lucernę, jęczmień i wypasano owce. Entuzjastycznie nastawiony Ernie kupił ziemię w Blenheim i zasadził Rieslinga, Gewürztraminera, Müllera Thurgau, Cabernet Sauvignon, Chardonnay, Riesling, Pinot Noir i oczywiście Sauvignon Blanc.
Od pierwszego rocznika w 1982 roku Hunter zdobywał medale i lokalne uznanie. W roku 1986 Hunter zaskoczył winny świat, wygrywając The Sunday Times Vintage Festival w Wielkiej Brytanii dębowym Sauvignon Blanc. Artykuły o Marlborough zaczęły pojawiać się w magazynach o winie. Świat docenił starania winiarzy.
Niestety rok później Ernie zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Jego żona, Jane, pochodząca z południowej Australii, przejęła interes. Dzięki swojej determinacji postanowiła wykorzystać sprawdzony potencjał i sukces winnicy – i dziś można powiedzieć, że się udało! Ponad 200 złotych medali na różnorodnych konkursach, krajowych i międzynarodowych!
Jane Hunter, okrzyknięta „pierwszą damą” nowozelandzkiego przemysłu winiarskiego zdobyła ostatnio kolejne wyróżnienie, tym razem za swój wkład w popularyzację… rieslinga. To pierwszy raz, kiedy Nowozelandczyk otrzymał nagrodę, która jest przyznawana podczas Canberra International Riesling Challenge (co dwa lata) osobie lub organizacji, która wniosła znaczący wkład w rozwój rieslinga.
Za sukces można uznać również sposób, w jaki gości się odwiedzających. W porównaniu w okropną wizytą w sąsiedniej winiarni, opisaną w poprzednim wpisie, tutaj było wszystko w jak najlepszym „porządku”: kompetentny, miły personel, potrafiący polecić wino do degustacji, kompleksowa obsługa. Klub Wina czuł się tu komfortowo a i inni odwiedzający wystawiają temu miejscu świetne oceny na portalach podróżniczych – i to nie tylko za przepiękne otoczenie…
Podczas degustacji z win białych najbardziej nam smakowały – wg kolejności:
- SAUVIGNON BLANC 2018
- CHARDONNAY 2017
- Gewürztraminer 2018
- Riesling 2018
Z win czerwonych – wyróżniamy PINOT NOIR (2016) – zresztą w kolejnej już winnicy…
POLECAMY serdecznie to miejsce odwiedzającym!
Ciekawostka: herb pojawiający się na etykiecie win Hunter’s Wines jest rodowym herbem szkockiego klanu. Widnieje na nim sylwetka psa; usłyszeliśmy, że od zawsze czworonożni przyjaciele właścicieli i współpracowników mają honorowe miejsce w historii winnicy (były to m.in. bernardyn, collie, labrador retriever, clumber spaniel).